Kiedyś pisałam o tym, że moim ulubionym kolorem jest czerń. Tak, to prawda. Jednak patrząc na zawartość mojej szafy oraz stylizacji, które wrzucam na bloga, powinnam zmienić to stwierdzenie. Jak wynika samo z siebie (wcale nie robię tego specjalnie) ostatnio stale wybieram szarości. Szara sukienka, szara bluza, szara koszula, szare buty.... Oczywiście odcieni owej szarości mamy wiele, jednak czy to nie przytłaczające? Chyba trochę. Nic jednak nie poradzę na to, że instynktownie wybieram neutralne odcienie, nie chcąc tym samym "wyróżniać się z tłumu".
OK, koniec.
To był mój wywód dotyczący koloru szarego. A tak naprawdę to chyba moje własne przyzwolenie na zakup nowych ubrań (bez wyrzutów sumienia), bo przecież kupię masę kolorowych rzeczy! Jasne...już ja siebie znam.
Rzadko piszę na blogu. Zdecydowanie za rzadko. Moim wytłumaczeniem jest to, że grafika jest najlepszym z możliwych źródeł przekazu, i że taki właśnie sposób prezentowania postów pasuje wam najbardziej. Mało osób czyta, najczęściej przeglądamy zdjęcia, oceniamy, wyrabiamy sobie o czymś/kimś opinię i klikamy czerwony krzyżyk na górze ekranu, zapominając po chwili o tym, co widzieliśmy. Tak uważam, jednak napisanie kilku zdań zmusi mnie do wykazania się choć odrobiną kreatywności, co jest dużym plusem posiadania bloga. Umówmy się więc, że będę pisała tylko od czasu do czasu...